Moim wszechświatem rządzą drony

dr Sławomir Strzykowski Under Ant

Kawiarenka Robotyczna w Under Ant

Moim wszechświatem rządzą drony

W ciągu 20 lat drony staną się wszechobecne. Nie wiemy jeszcze jaką przybiorą formę fizyczną, ale możemy być pewni, że nie będziemy sobie wyobrażać życia bez nich – twierdzi dr Sławomir Strzykowski, prezes zarządu spółki Under Ant, w naszej Kawiarence Robotycznej, z którą gościliśmy w Studio pod Mrówką.

– Beettle – podjedź tutaj do nas – dr Sławomir Strzykowski, prezes zarządu spółki Under Ant, wzywa małego drona. Tenże wyjątkowo nie przylatuje, lecz podjeżdża na zdalnie sterowanej platformie. – Beettle, jak się masz? – klaszcze w dłonie i woła – otwórz się, co tam masz w środku? Z środka wypada mała fiolka. Okazuje się, że Beettle X to dron wyścigowy przystosowany do przenoszenia niewielkiego ładunku. – Nie wierzę w Zeppeliny  – wielkie drony, które będą ważyły tony i przenosiły ogromne pakunki. Wierzę w drony sztafetowe, które będą w stanie zabrać cargo i wylądować na stacji ładowania, by niewielki ładunek zabrały kolejne maszyny, jeśli takie będzie zlecenie – komentuje.

Na stronie poświęconej temu wynalazkowi (https://www.beetlex.uk/) czytamy, że  jego zadaniem jest dotarcie do celu z maksymalną (wyścigową) prędkością. Jeden ze scenariuszy przewiduje, że dron dowiezie insulinę turyście- cukrzykowi, który zapomniał wziąć ją z domu, a jest już daleko poza miastem. – To są właśnie mikroserwisy, sedno systemów Internetu Rzeczy (ang. IoT) – tłumaczy Sławomir Strzykowski. Drony sztafetowe rozwiążą problem ostatniej mili.

Kręte drogi innowacji

W ocenie Sławomira Strzykowskiego droga od pomysłu do realizacji projektu innowacyjnego jest dość kręta. – Trzydzieści lat temu mieliśmy pagery. Dzwoniło się do operatora systemu i dyktowało się tekst na 140 znaków, który miał się ukazać na urządzeniu odbiorcy. To była komunikacja jednokierunkowa. Następnie nadeszła era analogowych telefonów komórkowych, w której wiadomość tekstowa – SMS – przypadkiem wybiła się na główną usługę. Po kilkunastu latach następuje integracja różnych usług tekstowych i multimedialnych w formie komunikatorów internetowych. W którą stronę podążą drony?

Być może przerodzą się w osobistego asystenta, który zastąpi smartfony. Będzie z nami się przemieszczał w kieszeni albo leciał za nami lub przed nami. Polecenia będziemy wydawać głosem np. Hej, droniku, wyświetl nam film. Spodziewajmy się oczywiście reklam, za które już ktoś zapłacił. Ale równocześnie taki latający asystent oceni stan naszego zdrowia. To anioł-stróż. Gdy upadniemy i maszyna zdiagnozuje zagrożenie życia, to wezwie automatycznie pomoc.

– Siłą rzeczy drony będą wszędzie. Przejmą funkcję małych satelitów. Staną się osobistą stacją nadawczo-odbiorczą, takim latającym BTS – snuje wizję Sławomir Strzykowski. Dzięki temu będziemy w stanie komunikować się ze światem skądkolwiek bądź i pozyskiwać informacje np. o ruchu drogowym z powietrza. Z góry lepiej widać.

Miejmy na uwadze, że dron jest tutaj pewną metaforą. Mówimy o samodzielnych autonomicznych urządzeniach różnego typu, które będą się poruszać w trójwymiarowej przestrzeni po to, żeby wspomóc nasze życie. I oczywiście na końcu drogi jest pieniądz, aby na tym zarabiać w postaci usług.

Dane rządzą!

Sławomir Strzykowski wiele lat pracował w jednej z największych firm informatycznych świata. Tam nauczył się doceniać się jak istotne są dane. W przypadku dronów jego czujniki mogą dostarczyć danych, które wcześniej nie były dostępne. Sztuką jest je sensownie zamienić na informacje i zmonetyzować. Nic nie daje zbieranie surowych danych. Świat się od nich dusi. Jeśli drony włączymy w cały system analityczny, to będzie z nich zdecydowanie większy pożytek. Przykładowo jeden dron latający nad Stadionem Narodowym w Warszawie, wyposażony w odpowiednie kamery i inne czujniki, może zebrać i przeanalizować dane, które wcześniej wymagały zaangażowania setki ludzi.

Po takim dictum trudno nie nazwać prezesa Under Ant wizjonerem. Nie broni się od takiego określenia, aczkolwiek zaznacza, że o biznesie myśli trzeźwo i jest świadom różnych ograniczeń. Mimo to nie boi się spojrzeć w przyszłość i próbować ją okiełznać, chociaż do realizacji niektórych pomysłów może upłynąć kilkadziesiąt lat.

Pod tym kątem przygotowuje kolejne swoje drony. Wie, że w przyszłości mogą wyglądać inaczej, że najlepiej postawić na ich modułowość. W Studio pod Mrówką zaprezentował drony pozbawione dodatkowych osłon, by uwypuklić ich konstrukcję gotową do realizacji różnych potrzeb. – Do każdego z tych dronów możemy dołączyć dowolny zestaw sensorów od zwykłej kamery światła dziennego poprzez kamerę termowizyjną aż po kamerę do wykrywania trzęsień czy też wykrywania powodzi – opowiada. – Wyobraźmy sobie drona do poszukiwania geologicznych, który ma zainstalowany świderek. I taka maszyna bada samodzielnie niedostępną skałę. To robot o zwiększonej mobilności.

Trochę innego podejścia wymagają drony cargo. Under Ant przygotował drona do transportu medycznego, który może przenieść jednocześnie osiem próbówek. Muszą być na tyle autonomiczne, żeby wykonać misję bez komunikacji ze stacją naziemną i bez komunikacji ze sobą w roju. Tyle że taki rój bardziej przypomina genotyp, w którym poszczególne cechy drony – zasięg, moc silnika, udźwig – zamieniamy na geny, by zbudować chromosomy.

Chodzi o to, że w transporcie mogą objawić się różne potrzeby. Jeśli drony upodobnią się do genotypu, to łatwiej będzie budować floty/roje latających robotów wykorzystywanych właściwie w zależności od misji. Taką koncepcję Sławomir Strzykowski przygotowuje dla Sopockiego WOPR. Potrzebą jest umiejętne rozstawienie dronów nad Zatoką Gdańską, by zdywersyfikować ich cechy. Jedne lecą sprawdzić, co się dzieje, inne wiozą bojkę ratowniczą, a inne zawiadują akcją. Sztuczna inteligencja pilnuje, by wykonać zadanie i żeby misja przebiegała bezpiecznie.

Bezpieczeństwo na pierwszym planie

W Studio pod Mrówką rzuca się w oczy sześcian, inżynierska wizja człowieka witruwiańskiego Leonarda da Vinci. Tylko że zamiast ludzkiego ciała wisi w nim dron wyścigowy. To stacja kontroli bezpieczeństwa drona, w której można uruchomić maszynę i posprawdzać jak się zachowuje w przestrzeni. Wszystkie dane są rejestrowane z możliwością do analizy na miejscu i później.

Sławomir Strzykowski podkreśla, że to jest właśnie kluczowy dla niego element środowiska dronowego: bezpieczeństwo. Czeka nas masowa certyfikacja dronów. Trudno sobie wyobrazić, że każdą maszyną wzbije się w powietrze, by zaliczyć test. Taki wielki żyroskop stanie się niezbędny. Zdaniem prezesa Under Unt powstanie za chwilę całkiem pokaźny biznes na wzór stacji kontroli pojazdów samochodowych. Firma jest nim bardzo żywo zainteresowana.

Dla wszystkich starczy miejsca

W pionierskich czasach internetu w latach 90. ub. wieku, zdecydowana większość uczestników rynku i użytkowników znała się i z sobą współpracowała. To było raptem kilkadziesiąt firm i może kilka tysięcy osób, którzy dostrzegli w internecie fundamentalną zmianę. Współpraca i wymiana doświadczeń zbudowała podwaliny rynku internetowego w Polsce i na świecie.

Tak się dzieje obecnie na rynku dronów. Przedsiębiorcy, aktywiści i urzędnicy z sobą współpracują i uzgadniają stanowiska. W ocenie Sławomira Strzykowskiego można tą współpracę zacieśnić. – My nie musimy z sobą konkurować. Ten rynek jest tak niewielki w tej chwili, że zgodnie z projekcjami firmy Gartner jest dla nas wszystkich miejsce, ale trzeba rozmawiać jednym językiem. Under Ant włączy się we wszystkie inicjatywy, które temu służą – konkluduje.

DRONIADA-1.svg

9. Konkurs Technologiczny Droniada 2022

Jeśli chcesz zobaczyć na żywo prezentację dronów Under Ant i porozmawiać o przyszłości z jej prezesem, przyjedź na Droniadę. Under Ant jest Mecenasem 9. Konkursu Technologicznego Droniada, który odbędzie się od 25 do 30 czerwca na lotnisku Muchowiec w Katowicach.
Kliknij tutaj